Digiseksualizm część 1

Digiseksualizm jest stosunkowo nowym terminem po raz pierwszy przedstawionym szerszej publiczności w badaniu opracowanym przez dwóch naukowców z USA. Neil McArthur z Uniwersytetu Wiscounsin oraz Markie L.C. Twist z Uniwersytetu Nevada zwrócili uwagę opinii publicznej na nowy trend w sferze seksualności, a także zdiagnozowali problemy z nim związane.

 

Początki digiseksualizmu są jednak dosyć odległe i sięgają powstania internetu, a nawet ery przed nim. Oczywiście pierwsze były seks telefony – nie było to stricte „digital” ale już oferowano zabawę na odległość. Potem nadeszły seks czaty, kamerki, randki video oraz sexting na Snapchat. Wszystko to oferuje namiastkę seksu w cyfrowym wydaniu – przecież nawet jeśli rozmowa na Tinder nie skończy się w łóżku, wszyscy znamy to podekscytowanie wynikające z samej konwersacji, gdzie sam flirt jest ważny i nawet nie dochodzi do spotkania.

O ile do tej pory w postaci cyfrowej widoczna była jednak „żywa” osoba (nie dotyczy wielbicieli mangi i anime) – z którą można umówić się na randkę lub zapłacić jej za pokaz na kamerkach, to teraz, ponieważ nadchodzą seks roboty – wszystko diametralnie się zmienia.

Na końcu seks linii, po drugiej stronie kamerki lub czatu, możemy już nie znaleźć bowiem żywej osoby, ale robota, który w pełni zastąpi człowieka w sferze seksu i konwersacji (Xiaoice chat bot).
Oczywiście seks roboty i sztuczna inteligencja to spore koszty, ale patrząc na zastępowanie ludzi przez maszyny postępująca robotyzacja obejmie także bardzo szybko rynek porno.

Branża porno bowiem – posiadając ogromne rezerwy finansowe oraz spore zasoby kreatywności – sprawnie wykorzystuje nowe możliwości rynkowe, a jednorazowy koszt seks robota przy koszcie pracy pracownika najemnego zwraca się z czasem dość szybko i zostaje nam zysk plus konieczność serwisowania. Odpadają zaś koszty pracy. Owszem roboty są drogie, ale godzina pracy dziewczyny na kamerce, czy pani do towarzystwa – również proporcjonalnie sporo kosztują.

 

Do tej pory można więc było napięcie seksualne po video randce czy czacie rozładować samemu, albo umówić się na spotkanie z drugą osobą – nie będąc pewnym czy randka zakończy się happy endem.
Teraz jednak drugi człowiek staje się zupełnie niepotrzebny i właśnie to spełnienie całości pragnień użytkownika niepokoi naukowców – ponieważ chęć czy przymus realizowania popędu seksualnego z drugim człowiekiem po prostu zaniknie.

CZYTAJ DALEJ – DIGISEKSUALIZM CZĘŚĆ 2